piątek, 20 marca 2015

20.03.2015

jestem Ultraską...
kim jestem ?

aaa chciałam zaznaczyć - ten blog nie będzie chronologiczny.

Może najpierw powinnam coś o sobie. To będzie coś z chronologii.

Jestem kobietą. Matką. Biegaczką. Psychologiem. Pedagogiem i Bizneswoman ( w tym mam najmniejsze doświadczenie). I jeszcze jestem Wegetarianką.

W zeszłym roku zostałam Ultraską. Jednak o tym to może za moment....bo zanim człowiek Wejdzie na Mount Everest to trenuje na Giewoncie.

To może dziś będzie o tym co mi bliskie i świeże w pamięci. O tym co było WAŻNE.

To takie moje podsumowanie sezonu City Trail 2014/2015


Bieganie utrzymało mnie przy życiu. To był drugi element mojego życia (pierwszym jest moja najcudowniejsza córka), który powodował że chciało mi się żyć. Rano wstać i działać.

Była jesień - w moim życiu rozstąpiła się ziemia. 
Silne emocje. Rozstanie. Depresja. Anemia kwalifikująca się na odpoczynek w szpitalu. Spadek wagi o 8 kg w ciągu 1,5 miesiąca. Trudny okres. Mogę powiedzieć teraz, że wiem na pewno, że gdyby nie moje treningi - dziś nie pisałabym tego bloga.

Michał - trener drużyny RUN Bydgoszcz i cała rzesza ludzi, która razem ze mną trenowała w tym sezonie - wszyscy, każdy z osobna, z różnym wkładem przyczynili się do tego, że nadal JESTEM.
Bieganie daje siłę. Wspólnie bieganie z fantastycznymi ludźmi daje MEGA POWER. Żadne odżywki i żele energetyczne tego nie dadzą.

To był sezon bez życiówki na 5 km. Forma spadła zbyt mocno. Cieszę się nawet, bo dzięki temu wiele osób miało satysfakcję, że mnie wyprzedziło. To miłe uczucie. Naprawdę. Dałam ludziom radość.
Dystans 5 km nie jest moim ulubionym dystansem. Nie lubię takiego tempa, tak sprężonego wysiłku. Lubię delektować się tą aktywnością.  Pierwsze moje zawody na 5 km  to Bieg Św Dominika w Gdańsku, pobiegłam ten dystans po zaledwie miesięcznym trenowaniu.

W najlepszym z możliwych momentów tego sezonu zadzwonił mój przyjaciel - też Rzeźnik / Ultras nad Ultrasy- Klaudiusz. Oddał mi swoje miejsce w parze w Biegu Rzeźnika. Nie mogłam spać przez dwie doby z emocji. To spowodowało, że mam kolejny cel. Chcę wstawać rano, biegać, trenować i nie zawieść partnera biegu.

Wracając do biegów w Cyklu City Trail - traktuję je jako trening, zawsze mam ochotę zrobić życiówkę - ale świadoma jestem ograniczeń, wynikających ze zdrowia, aktualnego stanu psychicznego i aktualnej formy. Na niektóre z tych rzeczy mamy wpływ, na inne nie. Taka jak ja nie miałam wpływu na to, że zupełnie zanikł apetyt. Wielotygodniowa wegetacja na jabłkach i kawie  dała efekt w postaci spadku formy i spadku kilku kilogramów.

Nie mam ogromnego doświadczenia biegowego, biegam trzeci rok.
Pierwszy maraton pobiegłam po 9 miesiącach trenowania.
W roku 2014 - BIEG RZEŹNIKA i CHUDY WAWRZYNIEC. 77 i 85 Km Bieszczady i Beskid Żywiecki.
Już wiem - nie tylko nogi niosą biegacza. Osobiście uważam, że w równym stopniu co wytrenowanie, o powodzeniu w zawodach, decyduje głowa. Zachowane obrazki. Emocje. Czyjeś wsparcie. Wiara, że się uda. Wiara w siebie.

Na trasie z Komańczy  do Ustrzyk Górnych jest niejedna górka. Jednak jeśli wiesz, że na szczycie jest nagroda - nogi niosą. Po każdym wzniesieniu masz prawo spodziewać się nagrody - tą nagrodą w tych zawodach jest zbieg. Jest po to by odpocząć, Nabrać sił.

Moje życie było bardzo pod górkę.
Dziękuję wszystkim, którzy pomogli mi na nią się wspiąć.

Dziękuję Grupie Run Bydgoszcz, która utrzymała mnie przy życiu.

<3

następnym razem już będzie o byciu ultraską, o tym, że Ultra w moim życiu jest dużo.... bo jestem też ultra - wrażliwa i bardziej doświadczam życie - te dobre i te gorsze momenty, emocje, stany....

ale powoli....

a dla tych co czekają na moją opowieść o przygodzie z Rzeźnikiem mam to:

https://www.youtube.com/watch?v=sfmvNYx4ckQ



 TRENEIRO Michał 
oraz SZEF zmieszania pod tytułem City TRAIL

osobistości kategorii K30

szlak City Trail Bydgoszcz


https://www.youtube.com/watch?v=sfmvNYx4ckQ

3 komentarze:

  1. SUPERRRR cieszę się że mogłem Cię poznać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Biegaj, biegaj. Najlepsze przed Tobą :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Góry to jeszcze nie moja bajka - dziewczyna z nad morza jestem ;) Ale podziwiam tyle kilometrów w takich warunkach, respect!
    No i najlepsza grupa na świecie ;)
    Życzę Asiu kolejnych sukcesów w tym roku i wytrwałości w przygotowaniach :)

    OdpowiedzUsuń